JESTEM NAJGORSZĄ AUTORKĄ NA ŚWIECIE.
Cieszę się, że to uzgodniliśmy.
Przepraszam Was, że musieliście tak długo czekać (pewnie i tak nikt już tego nie czyta. Whatever)
W każdym razie macie tu nowy rozdział.
Nawet udało mi się wcisnąć trochę Blinny, w nowej formie, której jeszcze nie próbowałam. Dajcie znać czy Wam się podoba, to może będę używać jej częściej.
Jestem stosunkowo zadowolona z tego rozdziału, chociaż, uprzedzam, że nie jest zbyt zabawny. Tylko ta wstawka z Blinny.
Prawie cały z perspektywy Draco.
I chyba udało mi się zrobić na końcu mały cliff hanger.
Od razu zacznę pisać nowy rozdział, żeby go jak najszybciej wstawić.
Czekam na Wasze komentarze ;)
Dajcie też znać co sądzicie o nowym wyglądzie bloga.
~Autorka (Alice In Weirdland, wcześniej Rose Silverstone)
________________________________
- Myślicie, że ona jest chirurgicznie złączona z jego twarzą? - spytała Ginny, gdy razem z Harry'm i Draco siedzieli w ostatniej ławce, obserwując Teda i Hermionę.
Teda i Hermionę, którzy od przynajmniej piętnastu minut bez przerwy się całowali.
- To musi być jakiś rekord. - dodał Harry.
Tymczasem Draco walczył z ogromnym potworem zazdrości, który właśnie zjadał jego wnętrzności.
- Draco, wszystko w porządku?
W porządku?!, pomyślał.
Najpiękniejsza kobieta na świecie właśnie obściskuje się z moim najlepszym przyjacielem, a ty się pytasz czy jest "W PORZĄDKU"?!
- Tak. Dlaczego miałoby nie być? - powiedział, usiłując udać zdawkowy ton.
- Może dlatego, że wyglądasz jakbyś w tym samym momencie rozbierał Hermionę wzrokiem i usiłował siłą woli wywiercić Tedowi dziurę w głowie. - zaproponowała Ginny.
Widocznie za mało się starał.
Westchnął i rozmasował palcami skronie. Ostatnio coraz częściej zdarzało mu się dostawać bólów głowy, a dzisiaj miał wyjątkowo zły dzień. Głównie dlatego, że mógł prawie usłyszeć tony śliny krążące w ustach całującej się pary. Do tego jeszcze padało.
- Ty się w niej naprawdę zakochałeś. - stwierdziła Wiewióra.
Chłopak był tak zajęty nienawidzeniem świata, że nie zauważył, że cały czas przyglądał się Hermionie.
-Nie zakochałem się w tej głupiej szlamie. - wymamrotał, czego pożałował, kiedy poczuł jak dziewczyna wali go w twarz z liścia. To był już czwarty raz.... w tym tygodniu.
- Fakt, że ślinisz się do dziewczyny swojego kumpla, nie daje ci prawa do używania takiego języka. Plus, stwierdzenie, że osoba, która każdą wolną chwilę spędza w bibliotece jest głupia nasuwa podejrzenie, że ty sam taki jesteś. - powiedziała.
- Do nikogo się... zresztą nie ważne. Ktoś wie, dlaczego cały nasz rocznik zatrzymano tu po lekcjach? - spytał.
Najchętniej położył by się spać i już nigdy nie wstał.
- Nie mam zielonego pojęcia. - przyznał Harry. - Ginny, robisz coś po tym jak nas wypuszczą?
- Hmmm... Miałam się spotkać z Blaisem. - Harry wyraźnie skrzywił się na tym imieniu, ale Ruda chyba tego nie zauważyła. - A co?
- Ymmm... Nic, yyy, chciałem tylko... - Draco w całej swojej łaskawości, postanowił wyratować swojego przyjaciela, pokazując za plecami Gryfonki, w stronę rudzielca siedzącego dwie ławki dalej. Najwyraźniej Harry zrozumiał o co mu chodziło. - Chciałem pogadać z Ronem i spróbować się z nim pogodzić. Z tobą byłoby łatwiej. Ale jak nie możesz, możemy to przełożyć na jutro.
- Dobry pomysł. - odpowiedziała i odwróciła się w stronę Draco. Harry bezdźwięcznie mu podziękował. - Blondi, chcesz się przyłączyć?
- Blondi? Serio?
Ginny wzruszyła ramionami.
- Co do ryżego, to chyba spasuję. On dostaje furii na sam mój widok.
Zanim zdążyli mu odpowiedzieć do sali weszli Profesor Slughorn, Profesor Sprout, Profesor Flitwick i Profesor McGonnagal. Hermiona postanowiła oderwać się na chwilę od czyszczenia (lub brudzenia, zależy z jakiej perspektywy się na to patrzy) ust Nott'a własnym językiem.
- Dzień dobry, drodzy uczniowie. Pewnie zastanawiacie się dlaczego kazaliśmy wam się tu zgromadzić. - zaczęła Minerwa. Odpowiedziały jej potwierdzające pomruki. - Otóż, chcieliśmy wam wręczyć arkusze, na których zapisane są zadania na OWUTEMy ze wszystkich przedmiotów, na które uczęszczacie. Prosimy was o zapoznanie się z nimi i przygotowanie się do nich. Mam nadzieję, że weźmiecie to poważnie i dostaniecie dobre oceny.
Nauczyciele zaczęli rozdawać kartki swoim podopiecznym.
Gdy tylko Draco dostał swoją, omijając inne przedmioty, szukał mugoloznastwa, ponieważ miał je wykonać w parze z Granger. Przedmiot znajdował się na samym końcu listy. Blondyn szybko przeczytał jego treść.
MUGOLOZNASTWO
ZADANIE W PARACH
Przygotować i przedstawić przed klasą scenę z komedii/tragedii podanej poniżej (każda para ma inną scenę).
Draco Malfoy + Hermiona Granger
William Shakespeare "Romeo i Julia" - akt II scena 2.
Tylko nie to.
Dobrze wiedział co to za scena. Jak był młodszy, matka zmuszała go do czytania starych sztuk, "bo tak robi arystokracja".
Nie podobało mu się to. Ani trochę.
***
Od Ruda (15:07): Gdzie jesteś? Mieliśmy się spotkać na błoniach o 15:00.
Od Przydupas Draco (15:07): Utknąłem w Skrzydle Szpitalnym. Przekaż przy następnej okazji George'owi, że jeśli go kiedykolwiek spotkam to go zabiję.
Od Ruda (15:08): Co ma z tym (cokolwiek to jest) wspólnego George?
Od Przydupas Draco (15:09): Powiedzmy tylko, że Magiczne Dowcipy Weasley'ów, nie są takie śmieszne gdy piętnaście uczniów naraz postanowi wymigać się od lekcji transmutacji.
Od Ruda (15:09): HAHA! To musi być ciekawe. Co wzięli tym razem?
Od Przydupas Draco (15:10): Wymiotki...
Od Ruda (15:11): Współczuję.
Od Ruda (15:11): To nie zmienia faktu, że stoję tu już od 10 minut i zamarzam.
Połączenie przychodzące (15:12)
Od Przydupas Draco
- Na dworze nie jest tak zimno. Co masz na sobie?
- Bardzo śmieszne
- Po prostu się zastanawiam co takiego założyłaś specjalnie dla mnie. I dlaczego jest ci w tym zimno.
- Lepiej zwlecz tu ten swój Ślizgoński tyłek.
- Chyba mi się dzisiaj nie uda. Przepraszam.
- I PO TO CZEKAŁAM TAK DŁUGO NA ZIMNIE?! POCAŁUJ MNIE W D...
- Z wielką chęcią. Będę za dwie minuty.
Połączenie zakończone (15:16)
***
- Draco, obudź się. Musimy to przećwiczyć.
Ślizgon potrząsnął głową, żeby wyrwać się z myśli. Hermiona przyszła do jego dormitorium, żeby poćwiczyć do OWUTEMu z mugoloznastwa. I teraz cały pokój pachniał tak jak ona, co nie dawało mu się skupić.
- Ty zaczynasz. - powiedziała wskazując na tekst., który trzymał w ręku.
- Ekhm.... Drwi z blizn, kto nigdy nie doświadczył rany.
Julia ukazuje się w oknie. - spojrzał w stronę brunetki, która zachęciła go skinieniem głowy. - Lecz cicho! Co za blask strzelił tam z okna!
Ono jest wschodem, a Julia jest słońcem!
Wnijdź, cudne słońce, zgładź zazdrosną lunę,
Która aż zbladła z gniewu, że ty jesteś
Od niej piękniejsza; o, jeśli zazdrosna,
Nie bądź jej służką! Jej szatkę zieloną
I bladą noszą jeno głupcy. Zrzuć ją!
Czuł się bardzo głupio, mówiąc takim językiem. Powstrzymał się od wybuchnięcia śmiechem przy następnych linijkach i czytał dalej:- To moja pani, to moja kochanka!
O! gdyby mogła wiedzieć, czym jest dla mnie!
Te słowa zdawały się aż nadto odnosić do jego obecnej sytuacji. Zaczął patrzeć w oczy Hermionie. Nie musiał patrzeć na tekst, bo dobrze go znał. Chciał, żeby dziewczyna zobaczyła, że mówi szczerze.
-Przemawia, chociaż nic nie mówi; cóż stąd?
Jej oczy mówią, oczom więc odpowiem.
Za śmiały jestem; mówią, lecz nie do mnie.
Dwie najjaśniejsze, najpiękniejsze gwiazdy
Z całego nieba, gdzie indziej zajęte,
Prosiły oczu jej, aby zastępczo
Stały w ich sferach, dopóki nie wrócą.
Lecz choćby oczy jej były na niebie,
A owe gwiazdy w oprawie jej oczu:
Blask jej oblicza zawstydziłby gwiazdy
Jak zorza lampę; gdyby zaś jej oczy
Wśród eterycznej zabłysły przezroczy,
Ptaki ocknęłyby się i śpiewały,
Myśląc, że to już nie noc, lecz dzień biały.
Patrz, jak na dłoni smutnie wsparła liczko!
O! gdybym mógł być tylko rękawiczką,
Co tę dłoń kryje!
Przez chwilę Hermiona przypatrywała się mu z szeroko otwartymi oczami. Nie przywykła do dostawania takich komplementów.
- Ach!- powiedziała cicho.
- Cicho! coś mówi.
O! mów, mów dalej, uroczy aniele;
Bo ty mi w noc tę tak wspaniale świecisz
Jak lotny goniec niebios rozwartemu
Od podziwienia oku śmiertelników,
Które się wlepia w niego, aby patrzeć,
Jak on po ciężkich chmurach się przesuwa
I po powietrznej żegluje przestrzeni.- gdy mówił, wstał ze swojego łóżka i zrobił parę kroków w jej stronę. Chciał, żeby to były jego własne słowa i żeby on znaczył dla Hermiony to, co Romeo dla Julii. No.. oprócz tej całej śmierci.
- Romeo! Czemuż ty jesteś Romeo! - zawołała Gryfonka. -
Wyrzecz się swego rodu, rzuć tę nazwę!
Lub jeśli tego nie możesz uczynić,
To przysiąż wiernym być mojej miłości,
A ja przestanę być z krwi Kapuletów.
Od pewnego czasu Draco zastanawiał się dlaczego to nie on. Dlaczego on nie mógł był chłopakiem Hermiony, a Ted mógł. Shakespeare trafił w sedno. Ojciec Teda może i był śmierciożercą, ale to nie on więził Hermionę w swoim domu, pozwalając swojej siostrze ją torturować. To był Lucjusz. A Draco nawet nie zaprotestował, gdy Hermiona zwijała się z bólu na ziemi. Spojrzał na jej ramię. Nadal była na nim blizna, układająca się w słowo "szlama".
Jedyna różnica między ich sytuacją, a historią Romea i Julii była taka, że on nie mógł się wyrzec swojego nazwiska czy pochodzenia. A nawet gdyby mógł, nic by to nie zmieniło. On nadal byłby arystokratycznym dupkiem, a ona nadal byłaby córką mugoli. Tego nie dało się zmienić.
-
Mamże przemówić czy też słuchać dalej?
- Nazwa twa tylko jest mi nieprzyjazna,
Boś ty w istocie nie Montekim dla mnie.
Jestże Montekio choćby tylko ręką,
Ramieniem, twarzą, zgoła jakąkolwiek
Częścią człowieka? O! weź inną nazwę!
Czymże jest nazwa? To, co zowiem różą,
Pod inną nazwą równie by pachniało;
Tak i Romeo bez nazwy Romea
Przecieżby całą swą wartość zatrzymał.
Romeo! porzuć tę nazwę, a w zamian
Za to, co nawet cząstką ciebie nie jest,
Weź mię, ach! całą!
Możliwe, że Hermiona jest bardzo utalentowaną aktorką, ale powiedziała to z takim przekonaniem, że Draco nie wytrzymał. Wykonał polecenie.
Podszedł do niej i ją pocałował.