wtorek, 9 lipca 2013

Rozdział IX "I kissed a girl" część 1.

Wiem, że piszę tak za każdym razem, ale przepraszam, przepraszam, przepraszam!
Nie mam ŻADNYCH pomysłów! ZUPEŁNIE! To znaczy, że rozdziały nie będą się pojawiać regularnie, ale póki mam dostęp do komputera, spróbuję trochę nadrobić.

Ten rozdział jest... dziwny. Głównie z punktu widzenia Draco. I żadnego Hinny/Blinny. Sorry za to.
Przykro mi, ale prawda jest taka, że jak kończą mi się pomysły możecie się spodziewać, że pojawi się jakiś wątek homoseksualny. That's just how I roll.
Teraz nie miałam nawet cienia pomysłu, więc jakoś tak wyszło.
Ten wątek nie będzie miał wpływu na fabułę... chyba.

Proszę Was jeszcze raz o przeczytanie WAŻNEJ WIADOMOŚCI (  http://dramione-by-rose-silverstone.blogspot.com/2013/06/wazna-wiadomosc.html ) i wyrażenie swojej opinii.
To dla mnie bardzo ważne!!!

Proszę o komentarze!!!

~Autorka

___________________________________

To już była przesada.

Niedość, że widocznie tylko jego śniadanie było dzisiaj wyjątkowo obrzydliwe, niedość że od rana bolała go głowa, niedość że nawet jego włosy dzisiaj nie układały się tak jak powinny, to jeszcze teraz jego tak zwany przyjaciel, Teodor Nott siedział na przeciwko niego i śmiał mu się w twarz.
Nie to, że robił coś, żeby specjalnie zdenerwować blondyna. Nie, on po prostu siedział tam z najpiękniejszą kobietą na świecie (możliwe, że trochę przesadzał, ale każdy, kto kiedykolwiek widział śmiejącą się Hermionę Granger przyznałby, że tylko odrobinę) usadowioną troszeczkę zbyt wygodnie, w opinii Ślizgona na jego kolanach.
I wierzcie lub nie, TO jeszcze nie było takie straszne. Straszne było to, że oni nie rozmawiali, nie żartowali, nawet się nie całowali - oni się karmili. KARMILI. I tego Draco po prostu nie mógł znieść.
Krzywiąc się, chłopak spojrzał w prawo, w idealnym momencie żeby zobaczyć Ginny rozsmarowującą bitą śmietanę ze swoich naleśników na nosie Blaise'a (który jakimś cudem znalazł sposób żeby usiąść przy stole Gryffindoru tak, żeby nikt z nauczycieli tego nie zauważył).
Westchnął i kątem oka złapał Pansy obściskującą się z kimś przy stole Slytherinu i siedzących przed nią Nevilla i Lunę, którzy wtuleni w siebie nawzajem głośno śpiewali jakąś piosenkę Beatlesów.
I kiedy stwierdził, że jeśli zobaczy jeszcze jedną przesłodką parę to albo zwymiotuje, albo rzuci w samego siebie Avadą, jego wzrok padł na siedzącego po jego lewej Harry'ego, który najpierw miał wyraz twarzy podobny zapewne do niego samego, po czym otworzył oczy tak szeroko, że Draco myślał, że wypadną. Zaskoczony reakcją przyjaciela, spojrzał w tę samą stronę, żeby zobaczyć osobę, z którą całowała się Pansy.
Tego to już zdecydowanie się nie spodziewał.
Od stołu Slytherinu wstała Lavender Brown, pocałowała Pansy w czubek głowy i ruszyła w kierunku drzwi wyjściowych.

Muszę przestać pić, pomyślał blondyn i walnął głową o stół.

***

- Masz świadomość, że tak skopiemy wasze tyłki na dzisiejszym meczu, że będą musieli was chirurgicznie odczepiać od Księżyca? - oznajmił Ted, pewnego poranka na śniadaniu tuż przed meczem  Gryffindor-Slytherin. - Niektórym pewnie trzeba będzie odciąć pośladki, a bez nich możecie mieć niewielkie trudności z utrzymaniem się na miotle.
- Bez urazy, Nott, ale czasami zastanawiam się czy tylko udajesz, czy naprawdę jesteś taki głupi, żeby wierzyć, że macie jakiekolwiek szanse na wygraną. - odparła Ginny, nawet nie podnosząc wzroku ze swojej jajecznicy.
- Nie sądziłem, że kiedykolwiek to powiem, ale Chudy ma rację. - wciął się Draco. Po raz pierwszy od paru dni czuł, że chce mu się po coś żyć (nawet jeśli to był tylko głupi mecz). To było całkiem miłe uczucie. - Przykro mi, Ruda, ale praca zespołowa waszej drużyny jest prawie tak idealna jak Dzikiego w sukience tańczącego z McGonnagal breakdance na łyżwach.
- To porównanie umniejsza zdolnościom Zabiniego. - dodał Ted.
- Draco, wszyscy wiedzą, że jesteś nałogowym kłamcą, więc nie możemy brać niczego co właśnie powiedziałeś na serio. - odparowała Hermiona. - Jedynie cud mógłby sprawić, że wygracie.
- Kochanie, zaczynam się poważnie martwić o twoje zdrowie umysłowe. - odpowiedział Ted. Draco mimowolnie skrzywił się na słowie "kochanie".

To nie fair!, pomyślał, To ja powinienem być osobą, która nazywa tą najwspanialszą kobietę na Ziemi różnymi słodkimi przezwiskami. Co ona w nim widzi???

Z nadzieją, że nikt nie wyłapał jego wyrazu twarzy, Draco wstał od stołu.
- Gotowy, żebym wytarł tobą podłogę, Potter? - spytał.
- Zaraz po tym jak wygramy mecz! - odkrzyknął Harry.
Blondyn uśmiechnął się i ruszył w stronę Głównego Wyjścia ze szkoły.

***

- Remis?! Serio?! - krzyknął Ted, kiedy już przebierali się z powrotem w swoje szaty. - JAKIM CUDEM MOGLIŚCIE ZŁAPAĆ ZNICZ W TYM SAMYM CZASIE?!
- Wrzuć na luz, Chudy, wygramy w dogrywce za tydzień i po kłopocie. - odpowiedział spokojnie Draco.
- Kurde, Draco, ja naprawdę potrzebowałem tej wygranej. - pożalił się brunet, wycierając ręcznikiem mokre od potu włosy.
- Co ci tak zależy? - spytał blondyn, żałując swojego pytania gdy tylko usłyszał odpowiedź przyjaciela.
- Hermiona. - powiedział, przykładając sobie dłoń do czoła. - Nie wiem o co chodzi. Gdy pytałem się jej czy chce ze mną chodzić dosłownie wskoczyła mi w ramiona. Przez pierwsze dwa dni nadal była tak samo radosna, ciągle chciała się przytulać, a ja nie prosiłem o nic więcej. Stwierdziłem, że będę w stanie ocenić moment, kiedy będzie chciała, żebym ją pocałował i nie chciałem tego robić za wcześnie, żeby nie pomyślała, że tylko o to mi chodzi. Ale ostatnio stała się jakoś oziębła. Przestała spędzać ze mną czas, na śniadaniu siada po przeciwnej stronie stołu... - Dzięki Bogu, pomyślał Draco. - ...i nie mam pojęcia co robić. Skończyła już nam się faza miesiąca miodowego, a ja całowałem ją tylko dwa razy - raz po pijaku i raz na kacu. Myślałem, że jak wygramy mecz, to jej zaimponuję na tyle, żeby wiedziała, że podjęła dobrą decyzję zgadzając się ze mną chodzić. Jak myślisz, co powinienem zrobić?

Mózg Draco zaczął przebiegać przez możliwe odpowiedzi. Mogę mu powiedzieć, żeby urządził romantyczną randkę, kupił jej prezent lub napisał wiersz, jakby zrobił prawdziwy przyjaciel. Ale mogę mu też kazać zrobić coś głupiego, żeby Hermiona z nim zerwała, a wtedy on będzie miał szansę...

Zanim jego sumienie miało okazję, żeby mu przeszkodzić, powiedział:
- Myślę, że powinieneś powiedzieć jej prosto z mostu, że chcesz podkręcić tempo. To nie tak, że tylko ona ma swoje uczucia i potrzeby, które musisz zaspokajać. Żeby coś z tego wyszło, ona też musi się trochę postarać. Może po prostu podejdź do niej i ja pocałuj. Bez żadnego pytania i myślenia czy to właściwy  moment. Jeśli jej zależy, odwzajemni pocałunek, jak nie to może nie warto tego dalej ciągnąć. - powiedział na jednym wydechu, od razu czując wyrzuty sumienia. Przecież to mój przyjaciel! Jak mogę mu to robić?!
- Dzięki, Draco. Tak zrobię.
I zanim blondyn mógł go zatrzymać i powiedzieć czego naprawdę potrzebuje Hermiona, bruneta już nie było w szatni.

***

Hermiona jak zwykle siedziała w bibliotece, próbując przygotować wypracowanie z Obrony Przed Czarną Magią. Co z tego, że był mecz i teraz wszyscy są na górze pół-świętując ich pół-zwycięstwo? Wypracowanie samo się nie napisze. A znając życie nie napiszą się także wypracowania Ginny i Harry'ego.
Siedziała już tam ponad pół godziny gdy nagle usłyszała czyjeś kroki. Zdziwiła się, bo myślała, że tylko ona była tak nienormalna, żeby siedzieć bibliotece w weekend, w dniu meczu. Była jeszcze bardziej zdziwiona, gdy "tą-drugą-nienormalną-osobą" okazał się nie kto inny jak jej chłopak, Teodor Nott.
- Cześć, Ted. Co się... - nie zdążyła dokończyć pytania, bo Ted przycisnął swoje usta do jej.
Początkowe zaskoczenie po chwili minęło i Hermiona zaczęła odwzajemniać pocałunek.
Po (dużo za krótkiej w opinii Hermiony) chwili, chłopak odsunął się i uśmiechnął do brunetki.
- Dzięki Bogu, już myślałam, że nigdy tego nie zrobisz. - oznajmiła w przypływie pewności siebie, jaki dał jej pocałunek.
- Czekaj, ty na to czekałaś? - spytał jeszcze bardziej nieśmiało. - Myślałem, zmieniłaś zdanie i nie chcesz ze mną być.
- Nigdy. - odpowiedziała, pochylając się, żeby znowu go pocałować.

***

Draco siedział w swoim dormitorium i zastanawiał się czy Hermiona kiedykolwiek będzie go chciała, jak się dowie, że to on poradził Nottowi, ją pocałować. On z pewnością by siebie nie chciał.
Już miał nalać sobie szklankę Ognistej, gdy usłyszał dźwięk wiadomości z okolicy swojego łóżka. 
Podniósł swoją komórkę. Miał jednego nowego SMS-a.

Od Ted (18:23): Muszę Cię częściej prosić o rady.