poniedziałek, 14 stycznia 2013

Rozdział II "It's (Not) Too Late for apologize"

W jednym momencie wszyscy przestali mówić, wszystkie oczy zwrócone były na wysokiego blondyna. Chłopak odchrząknął, rozejrzał się po przedziale i westchnął.
- Słuchajcie. - zaczął. - Wiem, że między nami bywało różnie. W zasadzie to zawsze było tak samo, z czego nie jestem dumny. Ale ja naprawdę się zmieniłem, uwierzcie mi. I z tego powodu chciałbym was... - przełknął ślinę. - ...przeprosić.
Hermionę, delikatnie mówiąc, zatkało. Draco Malfoy, słynny arystokratyczny dupek, nie tylko po raz pierwszy wypowiada słowo "przepraszam", ale jeszcze wypowiada je do czwórki swoich największych wrogów.
- Niby dlaczego mamy ci wybaczyć? - spytał Ron.
- Nie wiem czy dobrze usłyszałeś, Weasley, ale właśnie powiedziałem 5 zdań bez obrażania kogokolwiek z was. - odparł Ślizgon, trochę za ostro.
- Odpuść mu Ron. - niespodziewanie odezwał się Harry.
Dziewczyny wytrzeszczyły do siebie oczy. Harry przebaczył Draconowi?
- Co się stało z twoim ojcem, że nie może cię odwieźć od hańbiącego twoją krew uczynku, jakim jest błaganie o przebaczenie zdrajców krwi, szlamy i Harry'ego? - ciągnął dalej Ron, nie zwracając uwagi na komentarz przyjaciela.
Hermiona automatycznie wzdrygnęła się na słowo "szlama".
- Po pierwsze - nikogo nie błagam o przebaczenie. Zwyczajnie przepraszam, a między tymi czynnościami jest zasadnicza różnica. Po drugie - jeśli musisz wiedzieć to mój ojciec, podobnie jak matka nie żyje.
W przedziale zapadła cisza.
- Przykro mi. - odezwała się cichutkim głosem panna Granger.
- Dzięki - odparł z pogardą. - A teraz, jeśli mnie nikt nie zadźga, przysiądę się do was. Wszędzie indziej jest już pełno.
Hermiona i Ginny szybko zrobiły mu miejsce na siedzeniu. Lepiej, żeby siedział naprzeciwko rudzielca niż koło niego. Blondyn zajął miejsce i zamknął oczy. Bardzo wydoroślał przez ostatni rok. Nie był już tym samym wyniosłym gnojkiem jakim był gdy zaczynał naukę w Hogwarcie. W ciągu ostatniego roku bardzo wyrósł i - ku przerażeniu Hermiony - bardzo wyprzystojniał. Cisza w przedziale, była taka przejmująca, że dziewczyna, czując obowiązek przerwania jej powiedziała najgłupszą możliwą w tym momencie rzecz.
- Więc.... Co robiłeś w wakacje, Draco?
"Co robiłeś w wakacje?!", skarciła się w myślach brunetka, "Brawo, Hermiona. Chłopak właśnie powiedział, że jego rodzice nie żyją, a ty się go pytasz co robił w wakacje! Powinnam przestać rozmawiać ze sobą w myślach."
- Było lepiej niż się tego spodziewasz. - odpowiedział Smok, nad wyraz łagodnym głosem. - Przez pierwszy miesiąc urządzałem nowe mieszkanie, a przez drugi mieszkałem u Blaise'a. - uniósł lekko kąciki ust, co z niewyjaśnionych przyczyn wywołało dziwne łaskotanie w brzuchu Gryfonki. - A co ty robiłaś, Granger?
Na to dziewczyna nie była przygotowana. Myślała, że po prostu ją zbyje, lub rzuci kąśliwą uwagę, a on niedość, że uprzejmie odpowiedział na pytanie, to jeszcze odwdzięczył się tym samym. Chyba naprawdę się zmienił.
- Yyyyy... Byłam u babci, a później się.... Uczyłam. - odpowiedziała automatycznie się rumieniąc.
Draco usłyszawszy taką odpowiedź wybuchnął śmiechem. Po chwili dołączyła do niego Ginny, potem Harry i Hermiona. Tylko Ron do końca drogi pozostał milczący i obrażony.
Gdy dojechali do Hogwartu, zachowywali się już bardzo swobodnie. Żartowali i przekomarzali się, jakby ostatnie siedem lat nigdy się nie wydarzyło.
- A gdzie jest Zabini? - spytała Ginny kiedy przechodzili przez bramę w murach Szkoły. - Nie widziałam go na peronie.
- Blaise nie wraca w tym roku do Hogwartu. Dostał pracę w Świętym Mungu. - odparł blondyn.
- Dobrze dla niego. - powiedziała Hermiona.
- Hej, skoro Zabiniego nie ma, to może usiądziesz z nami. W sensie, że po Ceremonii Przydziału. - zaproponował Wybraniec.
- Sam nie wiem... Jesteście pewni, że nikt - tu zwrócił wzrok na Rona, który oddalił się od nich o kilka kroków. - ...mi tam nie poderżnie gardła, lub nie dosypie trucizny do soku?
- Obiecujemy. - zaśmiała się brunetka.
- Nadal nie jestem przekonany...
- Dawaj, będzie fajnie! - zapewniła Wiewióra.
- Hmmmm.... Ok, ale jak tylko zobaczycie coś podejrzanego, rzucacie Avadą. - powiedział po chwili namysłu. - Stoi?
- Stoi. - odpowiedziała, śmiejąc się cała trójka.
Na sali zgromadziła się niezwykle duża ilość osób. Wróciło wielu uczniów, którym rodzice zabronili uczęszczać do szkoły po powrocie Voldemorta.
Rozdzielili się z Draco, żeby obejrzeć Ceremonię i zajęli swoje stałe miejsca.
- Czyli naprawdę chcecie zaprosić tego dupka, żeby jadł z nami kolację? - prychnął Ron.
- Opanuj słownictwo, Ron. - odezwała się Ginny.
- Malfoy się zmienił, nie widzisz tego? Zmienił się na dobre. - odparowała Hermiona.
- A ty co? Zakochałaś się? - zadrwił rudy.
- Nie możesz po ludzku zjeść z nim posiłku, tylko musisz się mścić niewiadomo za co? - oburzył się Harry.
- Chyba straciłem apetyt. - odparł i przesiadł się na drugi koniec stołu.
Gdy tylko ostatnią osobę przydzielono do Ravenclaw'u, na mównicę weszła profesor McGonnagal, obecna dyrektorka i jednym skinieniem ręki uciszyła wszystkie rozmowy.
- Mam przyjemność powitać was w nowym roku nauki w Hogwarcie. Cieszy mnie, że jest was w tym roku tak dużo i mam nadzieję, że spędzicie nadchodzące 10 miesięcy w miłej atmosferze. Mam również jeszcze jedno ogłoszenie. Otóż nasz woźny, pan Filch przeszedł w tym roku na emeryturę, a jego miejsce zajmie pani Ella Morrison.
Od stołu wstała malutka, siwa staruszka z wielkim uśmiechem na twarzy, w fioletowej szacie.
Wszyscy zaczęli bić brawo - nikt nie lubił Filcha, a ta starsza pani wydawała się sympatyczną osobą.
- Mamy również nowe nauczycielki mugoloznastwa i obrony przed czarną magią, panie Margaret oraz Harriet Thomson.
Wstały dwie identycznie wyglądające kobiety o długich rudych włosach i niebieskich oczach. Po raz kolejny rozległy się brawa.
- A teraz, bez zbędnych wstępów, brać się do jedzenia. - zakończyła swoją przemowę profesor Minerwa.
Hermiona zwróciła głowę na swój talerz, żeby zobaczyć jakie smakołyki ich czekają w tym roku, gdy zobaczyła obok siebie jasną czuprynę.
- Draco! - krzyknęła. - Kiedy przyszedłeś? Nie zauważyłam cię.
- Jesteś mało spostrzegawcza, jak na osobę, która czyta tak dużo książek. - odparł Ślizgon.
Dziewczyna szturchnęła go w ramię.
- Ale zdecydowanie jesteś bardzo agresywna. - zaśmiał się.
Całą kolację spędzili w wesołej atmosferze, śmiejąc się i rozmawiając. Po posiłku Hermiona szybko zaciągnęła Ginny do dormitorium, mówiąc tylko, że muszą porozmawiać.
- O co chodzi? - spytała ruda po wdrapaniu się po schodach.
- Siadaj. - odpowiedziała brunetka. - A teraz powiedz mi co jest między tobą a Harrym?
- Hermiona! Myślałam, że chodzi o coś poważnego!
- To jest bardzo poważne! - oburzyła się dziewczyna. - Pisał do ciebie? Jesteście parą? Bo w pociągu zachowywaliście się jakby nic między wami nie było, a ją widziałam jak na niego patrzysz, znam się na...
- Spokojnie, dziewczyno, dostałaś słowotoku. Odpowiadając na twoje pytania: Nie pisał nic do mnie, tylko czasami w listach do Rona kazał pozdrowić mnie i resztę. Nie jesteśmy parą odkąd to skończył przed bitwą, a ja na niego patrzę jak na każdego innego, a to wcale nie jest takie interesujące! - odetchnęła. - A teraz jeśli pozwolisz, pójdę spać, bo jutro lekcje, a ja dosłownie padam na twarz. Dobranoc.
- Dobranoc. - odpowiedziała Hermiona i położyła się do łóżka, gdzie natychmiast zasnęła.

_________

Proszę o komentarze. :)

~Autorka

2 komentarze: