czwartek, 17 stycznia 2013

Rozdział III "Any time at all"

Hermiona obudziła się gdy tylko pierwsze promienie słońca oświetliły jej twarz i od razu zdała sobie sprawę z bardzo wesołego faktu. Zerwała się z łóżka i zaczęła potrząsać leżąca na posłaniu obok Ginny.
- Ginny, obudź się! Dzisiaj szkoła!!! - krzyknęła.
Ruda przetarła oczy i obróciła się na bok.
- Nie dołuj mnie, kobieto. - wymruczała w poduszkę i potężnie ziewnęła.
- Kto rano wstaje, temu Merlin daje! - zachęciła ją brunetka.
- Kto rano wstaje ten jest niewyspany. - odcięła się Wiewióra. - A teraz oddal się co najmniej na pięć metrów i się nie odzywaj, bo dostaniesz Avadą. A tak ogólnie to która godzina?
- Ósma pięćdziesiąt. - powiedziała Hermiona z tajemniczym uśmiechem.
- Co?! Już tak późno?! Przecież za dziesięć minut śniadanie!
Ginny wyskoczyła spod kołdry i zaczęła gorączkowo się ubierać, w czasie gdy jej przyjaciółka zwijała się ze śmiechu.
- A ty dlaczego jesteś taka szczęśliwa? - zapytała gdy do końca się już ubrała. - I czemu jesteś jeszcze w piżamie?
- Kochanie, jest ósma piętnaście. - odpowiedziała dziewczyna, czego pożałowała, gdy zobaczyła, lecącą w jej stronę poduszkę. Ochroniła się przed nią rękami i rzuciła z powrotem do przyjaciółki. Ta bitwa trwała jeszcze jakiś czas, po czym dziewczyny zeszły razem na śniadanie.
Gdy weszły do Wielkiej Sali Harry i Draco już jedli przy stole Gryffindoru. Rona nie było nigdzie w okolicy.
- Pan Ponury się nie odzywał? - spytała Hermiona, gdy usiadły obok nich.
- Nie. - odpowiedział Harry. - Gdy wróciłem wczoraj po kolacji, już spał, a jak się obudziłem już go nie było.
- Dostaliście już plany lekcji? - zapytała Ginny.
- Nie, ale McGonnagal już je roznosi - odparł Wybraniec wskazując w stronę nauczycielki, która właśnie do nich szła.
- Dzień dobry moi drodzy. - powiedziała. - Tak.... Pan Potter. - wręczyła mu kawałek pergaminu. - Pani Weasley... I pani Granger. O! Pan Malfoy. Szczerze mówiąc tego się nie spodziewałam. Profesor Thompson zaraz przyniesie panu plan. - uśmiechnęła się i odeszła.
Hermiona spojrzała na pergamin i sprawdziła jakie ma tego dnia zajęcia. Mugoloznastwo, runy, obiad i dwie godziny eliksirów. Nie tak źle. Wiedziała, że tylko ona zapisała się na mugoloznastwo, więc nawet nie pytała towarzyszy co mają pierwsze.
- Czyli spotykamy się na obiedzie. - rzekła Wiewióra. - Hermiona, idziesz się się przebrać?
- Nie, jeszcze chwilę zostanę. - oświadczyła brunetka, a dziewczyna przebiegła przez salę. - Draco. - pstryknęła chłopakowi palcami przed twarzą. - Nie musisz przypadkiem iść do Thompson?
- Aaa, tak. - powiedział wyrwany z zamyślenia blondyn i również wyszedł.
- Możesz mi wyjaśnić dlaczego pozbywasz się wszystkich w promieniu pięciu metrów? - spytał Harry.
- Muszę z tobą porozmawiać. - odparła.
- O czym?
- Tylko nie próbuj uciekać. Chcę porozmawiać o Ginny. - chłopak już chciał się wyrywać, ale Hermiona przytrzymała go za rękę. - Harry, ja widzę, że wciąż coś do niej czujesz i ci na niej zależy.
- Insynuujesz, Hermiono. Poza tym nawet jeśli, to ona i tak nie jest zainteresowana.
- I tu się mylisz. - powiedziała dziewczyna.
- Jak to? Powiedziała, że jej się podobam? Tak powiedziała?
- Widzisz? ZALEŻY CI! I nie, nie powiedziała tego dosłownie, ale widzę jak ci się przygląda gdy nie patrzysz. Ona za tobą tęskni. I jeśli ty nic z tym nie zrobisz, to ja zrobię. - zakończyła swoją przemowę. - A teraz wybacz, ale się spóźnię na lekcję. - powiedziała i pobiegła do wieży Gryffindoru.
Wbiegła do dormitorium, zgarnęła książki i popędziła na drugie piętro, gdzie znajdowała się klasa mugoloznastwa.
Gdy Hermiona dotarła na miejsce, nauczycielka właśnie wchodziła do klasy, wszyscy inni byli już w środku. Dziewczyna przeminęła przez drzwi i rozejrzała się po klasie w poszukiwaniu wolnego miejsca. Na mugoloznastwie zawsze siedziała sama. Szybko okazało się, że przy wszystkich ławkach już ktoś siedzi, musiała się więc do kogoś dosiąść. Nie było żadnych Gryfonów, oprócz niej. Kiedy już miała zająć miejsce obok Milicenty Bulstrode (co uważała za najmniejsze zło), zobaczyła w trzeciej ławce pewnego wysokiego blondyna.
- Draco? - spytała, wyjmując książki. - Ty na mugoloznastwie?
- Zawsze interesowałem się mugolami, ale wiesz... Mój ojciec. - odpowiedział.
- Cisza! - na środek klasy weszła niska ruda kobieta o wielkich oczach. Wszystkie rozmowy ustały. - Nazywam się Margaret Thompson, możecie się do mnie zwracać profesor Maggie. To tyle słowem wstępu, a teraz przedstawię wam wasze zadanie zaliczające OWUTEMy. Otóż na moich zajęciach nie będzie tradycyjnych testów, które tylko potęgują stres, a po nich nic nie zapamiętujecie. U mnie będziecie mieli prezentacje. W tym roku tematem będą mugolscy pisarze. Ale szczegółów dowiecie się w późniejszym czasie. Będziecie przygotowywać prezentacje w parach, tak jak siedzicie w ławkach. A teraz proszę otworzyć podręczniki na stronie piętnastej i zrobić notatkę z tematu.
Lekcja upłynęła szybko i minęła zanim Hermiona się zorientowała. Następną lekcję miała spędzić w otoczeniu samych Krukonów, więc chociaż lubiła runy, humor jej się trochę pogorszył.
Gdy dotarła na lekcję okazało się, że profesor jest chory, a lekcja odwołana. Zdecydowała się więc, że pójdzie do biblioteki poszukać informacji do wypracowania o mugolskich środkach transportu.
Gdy szukała odpowiedniej książki usłyszała stukanie w okno, przy kktorym zawsze siedziała. Spojrzała przez nie i zobaczyła małą szarą sówkę. Wpuściła ją i odwiązała jej od nóżki biały kawałek pergaminu. Otworzyła go po czym przeczytała zawartość:

"Do Szanownej Panny Hermiony Nigdy Nie Przestającej Wkuwać Granger.

Z wielkim rozczarowaniem raczę zauważyć, że pomimo odwołanej lekcji Pani nadal przebywa w bibliotece i UCZY SIĘ. Uważam to za wysoce niestosowne i postanowiłem coś z tym zrobić.

Po pierwsze proszę wstać i spojrzeć na górną półkę..."
Hermiona z powątpiewaniem wstała i spojrzała w wyznaczone miejsce. Przed książkami stała mała różowa babeczka. Zdjęła ją i spojrzała z powrotem na kartkę.
"...Ma już ją Pani? Dobrze.
Teraz proszę ją zjeść, bo jest pani tak chuda, że to powinno być zabronione. Nie czytać dalej przed zjedzeniem!..."
Brunetka zaśmiała się pod nosem i skonsumowała ciastko. Zawsze miała słabość do słodyczy.
"... Smakowało? Wspaniale! Teraz proszę rozpiąć przynajmniej dwa guziki koszuli, bo wygląda pani jak zakonnica..."
Nie wiedząc, dokładnie czemu to robi, dziewczyna wykonała polecenie.
"... Pięknie! Teraz proszę spakować swoje rzeczy i wyjść z biblioteki na korytarz..."
Hermiona zrobiła co kazał liścik i rozejrzała się po holu, na którym się znajdowała.
"... Znakomicie. Teraz proszę się zrelaksować.

Do usług zawsze i wszędzie,
D. M.

PS. Uwaga pod nogi! Za trzy... Dwa.... Jeden."
Nagle poczuła pod nogami wibracje. Nie mogła się ruszyć. Zaczęła przemieszczać się w powietrzu. Wkrótce była już na błoniach. Niewidzialna siła posadziła ją pod jej ulubionym drzewem przed jeziorem. Na trawie leżała jej ulubiona książka "Romeo i Julia".
Gryfonka uśmiechnęła się i oddała lekturze.

_________________________________________

Mam świadomość, że ten rozdział był beznadziejny, ale niestety tylko na tyle mnie teraz stać. Mam nadzieję, że mi wybaczycie.

Jak zawsze proszę o komentarze :)

~Autorka

2 komentarze:

  1. Rozbawil mnie ten rozdzial :) milo ze Draco sie stara. Ide czytac dalej :)
    Pozdrawiam i zycze weny - Flo :*
    historia-hermiony-riddle.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Miło mi,że się podobało, czekam na Twoje opinie co do następnych rozdziałów ;)

      Usuń